28 lut 2014

... "Ślub" - Nicholas Sparks

Witam!

Miałam przyjemność przeczytać kilka książek Nicholasa Sparksa i wszystkie bardzo mi się podobały. Lubię jego lekkie pióro i sposób, w jaki przedstawia czytelnikowi swoje powieści. Tym razem w ręce wpadł mi "Ślub", więc czym prędzej zabrałam się za czytanie.



Jakim opisem zachęca nas wydawnictwo?

"Wilson Lewis, wzięty, dobrze prosperujący prawnik, ma siebie za przykładnego męża i ojca. Nie może zrozumieć, dlaczego stosunki z dziećmi i żoną układają mu się coraz gorzej - aż do chwili, gdy zapomina o dwudziestej dziewiątej rocznicy ślubu. Postanawia się zmienić, biorąc przykład ze swego teścia, Noaha Calhouna, którego szczęśliwy związek miłosny z Nellie trwał pięćdziesiąt lat. Wilson jest pewien swojej miłości do Jane i wie, że pragnie ją odzyskać. Nie tylko nie zapomni o kolejnej rocznicy małżeństwa - mało tego, postara się, by było to naprawdę wyjątkowe wydarzenie. Tymczasem córka oznajmia, że w dniu, w którym przypada rocznica ślubu rodziców, sama chce wziąć ślub..."


Moja ocena:

Biała suknia... Limuzyna... Pięknie udekorowany kościół... Mnóstwo gości... Podniosła atmosfera... Zakochani państwo młodzi... Tak postrzegamy ślub i wesele stojąc z boku. A co czują rodzice panny młodej, którym córka oznajmia, że za tydzień wychodzi za mąż? Jak postrzega to matka, która zostaje praktycznie pozbawiona możliwości urządzenia córce wymarzonego wesela? Co tak naprawdę można załatwić w ciągu kilku dni? Jak przygotować tak podniosłe wydarzenie, które przeżywa się raz w życiu? Co w tej sytuacji czuje ojciec, któremu na dodatek od pewnego czasu nie układa się z żoną? Czy potrafi się zaangażować w to przedsięwzięcie, czy zostanie z boku? Żeby tego było mało, córka prosi o zgodę na ślub w dniu, kiedy przypada 30 rocznica ślubu rodziców.
Jak myślicie? Jak zachowalibyście się w takiej sytuacji? Wilson, ojciec panny młodej, bierze z tej okazji pierwszy od wielu lat urlop. Jane, jego żona, pomimo bardzo małej ilości czasu postanawia zorganizować córce wesele. Zaczyna się gonitwa z czasem, próby załatwienia wszystkiego, a spraw jest mnóstwo. Dodatkowo gdzieś w podświadomości krąży myśl o rocznicy ślubu. Jane boi się, że mąż o tym zapomniał, zupełnie jak rok wcześniej. Obawia się, że tym razem ślub córki przesłoni ich święto. Jednak Wilson czegoś się przez ten rok nauczył, coś sobie uzmysłowił i postanowił działać. Korzysta z urlopu i kilka dni z rzędu przygotowuje żonie kolacje, na które ona, po całym dniu biegania i załatwiania poszczególnych spraw weselnych, po cichu liczy. Wilson włącza się też aktywnie w przygotowania do ślubu, ponad to odwiedza chorego teścia i organizuje żonie niespodziankę z okazji 30 lat wspólnego życia. Co prawda świętowanie przesuwa na dwa dni przed ślubem, ale Jane nie robi to żadnej różnicy. Niespodzianka jest tak ogromna, że powoduje powrót uczuć u obojga. 
Nadchodzi dzień ślubu, goście czekają na parę młodą, wszystko jest dopięte na ostatni guzik, formuje się orszak weselny i w tym momencie córka oznajmia, że welon nie będzie jej potrzebny. Dlaczego? Przeczytajcie sami. Dodam tylko, że wesele się odbyło i było wspaniałym wydarzeniem. Zachęcam do przeczytania tej książki wszystkich, którzy lubią powieści nietuzinkowe, zaskakujące, wzruszające, a także pouczające, czyli takie, jak te wychodzące spod pióra Sparksa.


Podsumowanie:

  1. Tytuł: Ślub
  2. Autor: Nicholas Sparks
  3. Wydawnictwo: Albatros
  4. Cena: ok 27,00 zł
  5. Ocena: 5/5


Pozdrawiam serdecznie

Yvonne

27 lut 2014

... Essence - I Love Stage - baza pod cienie

Witam!

Przy moich tłustych i opadających powiekach, makijaż bez bazy pod cienie nie ma większego sensu. Nieważne jakich użyję kosmetyków, najgorszych czy najlepszych, najtańszych czy najdroższych i tak utrzymują się one nie dłużej niż 2 godziny. Dlatego też wspomagam się bazami i, w zależności od ich jakości, mogę się cieszyć pięknym makijażem przez cały, lub prawie cały dzień. Zapraszam do zapoznania się z recenzją bazy marki Essence.



Obietnice producenta:

"Multifunkcyjna baza pod cienie do powiek lub korektor. Kremowa konsystencja nie wchodzi w załamania i zmarszczki, co sprawia, że każdy cień utrzymuje się dłużej, a jego kolor jest bardziej intensywny."


Moja ocena:

Baza zamknięta jest w opakowaniu przypominającym błyszczyk. Aplikator to również "błyszczykowa" gąbeczka. Moim zdaniem to bardzo dobre rozwiązanie, przede wszystkim ze względów higienicznych. Aplikacja jest bardzo łatwa, ponieważ kosmetyk ma dość rzadką konsystencję i przyjemnie się rozprowadza na powiekach. Minusem jest niewątpliwie jej ciemny kolor, który jednak nie podbija koloru cieni do powiek. 
Baza Essence przedłuża trwałość cieni do ok 8 godzin. Moim zdaniem nadaje się do makijażu dziennego, jednak na wieczorne wyjścia jej nie polecam.
Generalnie uważam, że to dobry produkt. Myślę, że lepiej niż u mnie, sprawdzi się u osób, które nie mają problemów z tłustymi i opadającymi powiekami.



Podsumowanie:

  1. Nazwa: I Love Stage eyeshadow base
  2. Producent: Essence LINK
  3. Pojemność: 4 ml
  4. Skład: AQUA (WATER), CYCLOPENTASILOXANE, CYCLOHEXASILOXANE, ISODODECANE, CETYL PEG/PPG-10/1 DIMETHICONE, METHYL METHACRYLATE CROSSPOLYMER, POLYMETHYLSILSESQUIOXANE, MICA, DIMETHICONE CROSSPOLYMER, POLYGLYCERYL-4 ISOSTEARATE, SODIUM CHLORIDE, STEAROYL INULIN, CERA ALBA (BEESWAX), DIMETHICONOL, ETHYLHEXYLGLYCERIN, TRIMETHOXYCAPRYLYLSILANE, TRIETHOXYCAPRYLYLSILANE, TIN OXIDE, PHENOXYETHANOL, CI 77491, CI 77492, CI 77499 (IRON OXIDES), CI 77891 (TITANIUM DIOXIDE)
  5. Cena: 10,99 zł
  6. Ocena: 4/5



Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

23 lut 2014

... Rival de Loop Clean & Care - dwufazowy płyn do demakijażu oczu

Witam!

W przypadku demakijażu oczu zwykle jestem ostrożna w doborze produktów. Mam jeden sprawdzony produkt, który od lat darzę zaufaniem i który po prostu uwielbiam. Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie eksperymentowała w tej kwestii. Eksperymenty te kończą się różnie, od totalnych porażek począwszy, na zachwytach skończywszy. Tym razem postanowiłam przetestować dwufazowy płyn do demakijażu oczu marki Rival de Loop.



Obietnice producenta:



Moja ocena:

Nie jest to pierwszy płyn dwufazowy, z którym miałam do czynienia, jednak pierwszy, który nie chciał ze mną współpracować. Zmieszanie obu faz jest w tym przypadku koszmarnie trudne, wręcz niemożliwe. Niezależnie od tego, czy wstrząsamy buteleczką minutę, czy godzinę, efekt jest ten sam - nadal mamy dwie warstwy. Zapewne z tego powodu płyn nie wsiąka w wacik kosmetyczny, tylko po nim spływa, brudząc wszystko dookoła. 
Jeśli już cokolwiek zostało na waciku i przyłożyłam go do oka, natychmiast wystąpiło podrażnienie i pieczenie. Nie mogłam niczym przemyć oczu i zniwelować pieczenia, ponieważ ułamek sekundy wystarczył, aby pół twarzy było pokryte tłustą i lepiącą się warstewką płynu. Płacząc, jak bóbr musiałam pozbyć się tłuszczu oraz rozmazanego makijażu z twarzy, żeby móc przemyć oczy. Istny koszmar...
Tak więc obietnice producenta to tylko puste słowa. Płyn nie jest łagodny, nie pielęgnuje, nie nawilża, nie odświeża, a już na pewno nie działa kojąco. Ze względu na ogromne podrażnienie nie jestem w stanie ocenić skuteczności usuwania makijażu, ale nie sądzę, żeby sobie z tym radził. Nie polecam, a na pewno radzę uważać, jeśli ktoś ma ochotę na jego testowanie.


Podsumowanie:

  1. Nazwa: Rival de Loop Clean & Care dwufazowy płyn do demakijażu oczu
  2. Producent: Rossmann
  3. Pojemność: 50 ml (wersja mini)
  4. Skład: 
  5. Cena: 2,99 zł (wersja mini)
  6. Ocena: 0/5



Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

19 lut 2014

... Marion - Płyn prostujący włosy

Witam!

Włosomaniaczką nie jestem, a przynajmniej się do tego jeszcze otwarcie nie przyznaję ;) Nie mniej jednak o włosy dbam, uzyskując raz lepsze, raz gorsze efekty. Swego czasu naczytałam się o termoochronie i postanowiłam niezwłocznie zaopatrzyć się w odpowiedni produkt. Mój wybór padł na płyn prostujący włosy Marion. 



Obietnice producenta:



Moja ocena:

Totalna porażka to mało powiedziane, ale po kolei. 
Chroni przed działaniem wysokiej temperatury? Jeżeli producentowi chodziło o to, że płyn oblepia włosy i tym samym ciepło nie wnika do ich wnętrza, to mogę się z tym zgodzić.
Doskonale rozprowadza się na włosach? Tak, łatwo go wczesać i pokryć nim całe włosy.
Ujarzmia niesforne kosmyki, długotrwale zapobiega puszeniu się włosów? Jeżeli przez ujarzmienie rozumiemy maksymalne obciążenie i przetłuszczenie to tak, zgadzam się w 100%.
Nadaje jedwabistą gładkość i świetlisty połysk? Chyba każdy przyzna, że włosy przetłuszczone od nasady, aż po same końce są gładkie i błyszczące. 
Od pierwszego użycia nie polubiłam płynu Marion. Kupiłam go sądząc, że będzie chronił moje włosy podczas używania suszarki, a przy okazji pozwoli mi ułożyć ładną, wygładzoną fryzurę. Stosowałam go na różne sposoby, zaczynając od tego podanego na opakowaniu, poprzez aplikację na włosy wilgotne, a nawet mokre. Niestety, za każdym razem efekt był identyczny - włosy maksymalnie obciążone i przetłuszczone od nasady, aż po końcówki. Po użyciu płynu włosy nadawały się tylko i wyłącznie do mycia.
W związku z powyższym nie polecam tego produktu, u mnie totalnie się nie sprawdził.


Podsumowanie:

  1. Nazwa: Płyn prostujący włosy
  2. Producent: Marion
  3. Pojemność: 150 ml
  4. Skład: Aqua, Glycerin, Cetromonium Chloride, Trimethylsilylamodimethicone and C11-15 Pareth -5 and C11-15 Pareth -9, Propylene Glycol, Acrylates/Steareth-20 Methacrylate Crosspolymer, Cocamidopropyl Betaine, Peg-40 Castor Oil, Panthenol, Parfum, Polyquaternium-59 and Butylene Glycol, Benzyl Alcohol and Methylchloroisothiazolinone and Methylisothazolinone, Citric Acid. 
  5. Cena: ok 5,00 - 8,00 zł
  6. Ocena: 0/5


Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

18 lut 2014

... Essence - Fix&Matte! Translucent Loose Powder - transparentny puder sypki

Witam!

Makijaż dla osób z przetłuszczającą się strefą T, czyli dla mnie, musi być wykończony pudrem matującym. Używałam wielu tego typu produktów. Jedne spełniały swoje zadanie lepiej, inne gorzej, a jeszcze inne zupełnie sobie nie radziły. Pewnego razu, będąc na zakupach w drogerii Astor, natknęłam się na wyprzedaż kosmetyków marki Essence. Bez wahania sięgnęłam po puder transparentny, ponieważ takiego jeszcze w swojej kolekcji nie miałam. 
Recenzja dotyczy starej wersji, nowa wersja nosi nazwę "All about matt! Fixing loose powder".



Obietnice producenta:

"Ujednolica i matuje cerę, zapewnia trwały makijaż, bez efektu świecenia się przez cały dzień. Dopasowuje się od każdego rodzaju cery."



Moja ocena:

Puder zamknięty jest w przezroczystym słoiczku z sitkiem, które ułatwia dozowanie produktu. Puder jest bardzo drobno zmielony, ma formę pyłku. Jednocześnie jest na tyle ciężki, że nie rozsypuje się samoistnie. Łatwo się rozprowadza, doskonale się stapia z podkładem, wręcz wydobywa i podkreśla jego kolor. Matuje na ok 4-5 godzin, co jest moim zdaniem, całkiem niezłym wynikiem.
Skład pudru na kolana nie powala. Na osiem składników, cztery to parabeny. Jednak mi bardzo przypadł do gustu. Używam go z przyjemnością i nie mam ochoty na inny produkt. Pewnie po zużyciu całego opakowania pudru kupię coś innego, bo ten mi się znudzi, ale kiedyś z pewnością sięgnę po niego ponownie.



Podsumowanie:

  1. Nazwa: Fix&Matte! Translucent Loose Powder
  2. Producent: Essence
  3. Pojemność/waga: 15,5 g
  4. Skład: Aluminum Starch Octenylsuccinate, Polyethylene, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Butylparaben, Ethylparaben, Methylparaben, Propylparaben
  5. Cena: regularna ok 14,00 zł, ja zapłaciłam 4,00 zł
  6. Ocena: 4/5


Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

17 lut 2014

... Miss Sporty - Tan Up Your World Bronzing Powder - puder brązujący

Witam!

Makijaż bez bronzera? Nigdy!
Używałam kilku pudrów brązujących, ale jakoś żaden nie zrobił na mnie wrażenia. Wszystkie były dobre, a ja mimo wszystko szukałam lepszego produktu, który stanie się hitem. Myślę, że w końcu taki bronzer znalazłam, a jest nim Miss Sporty - Tan Up Your World Bronzing Powder.



Obietnice producenta:

"Natychmiastowa, niesamowita hawajska opalenizna! Naturalny, muśnięty słońcem blask, jakbyś właśnie wróciła z Honolulu. Nakładaj na czoło, policzki, brodę, nos i dekolt i rób wrażenie."




Moja opinia:

Bronzer przypadł mi do gustu już w sklepie. Spodobało mi się opakowanie, bo kto nie chciałby spędzić wakacji na Hawajach? Przyjrzałam się bliżej temu produktowi i postanowiłam go kupić. Z racji tego, że lubię mocno konturować twarz, wybrałam odcień 020 Hawaiian Hula.
Puder jest bardzo dobrze napigmentowany, a przez to bardzo wydajny. Jego kolor to ciemny brąz z nutami brzoskwiniowymi oraz z drobinkami brokatu, których prawie nie widać, ale dają delikatny blask na skórze. Rozprowadza się fantastycznie, można nim uzyskać zarówno mocny, jak i delikatny efekt.
Trwałość jest niesamowita! Nigdy nie miałam bronzera, który wytrzymuje ok 14 godzin na twarzy, bez żadnego uszczerbku. W pracy bardzo dużo rozmawiałam przez telefon i każdy produkt, wcześniej przeze mnie używany, ścierał się z jednej strony, co wyglądało koszmarnie. Odkąd używam Miss Sporty - Tan Up World Bronzing Powder nie muszę się obawiać, że wyglądam jak kosmita z pomalowaną jedną częścią twarzy. Za to go kocham i gorąco polecam.




Podsumowanie:

  1. Nazwa: Tan Up Your World Bronzing Powder
  2. Producent: Miss Sporty
  3. Pojemność/waga: 17,1g
  4. Cena: ok. 20,00 zł
  5. Ocena: 5/5 


Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

13 lut 2014

... "Moda i sukces" - Lynn Messina

Witam!

Kolejna książka, która przemówiła do mnie z półki bibliotecznej słowami: "przeczytaj mnie, proszę". Przeczytałam. A co o niej sądzę? O tym w dalszej części posta.



Jakim opisem zachęca nas wydawnictwo?

"Vig Morgan wyrwała się wreszcie z sekretariatu i trafiła do grona żywiołowych i nieprzewidywalnych redaktorek. Jest inteligentna i dowcipna, nie interesuje jej w ogóle kult VIP-ów i gwiazd, co przeszkadza nieco w jej pracy. Czy zniży się do tego, by knuć w celu pozbycia się znienawidzonej szefowej? Przyjrzyj się skomplikowanej sieci kobiecych intryg, podchodów, plotek i flirtów w świecie mody..."


Moja opinia:

Wredna szefowa lub koleżanka w pracy to niewątpliwie powód do frustracji. Przekonałam się o tym na własnej skórze, więc pod tym względem postać Vig, głównej bohaterki, jest mi bliska. Ale intryga, mająca na celu pozbycie się wroga, to już trochę za wiele. Nie mniej jednak z ciekawości (nigdy nie wiadomo, co się w życiu przyda), przeczytałam książkę do końca.
Niestety, pozycja ta mnie rozczarowała. Fabuła, jest moim zdaniem, zbyt rozwlekła. Przedstawiony tutaj podstęp spokojnie można było zawrzeć na 100, nie na 288 stronach. Forma intrygi również nie powala na kolana. Według mnie nielubiące się nastolatki potrafią wymyślić lepsze numery.
Umiejscowienie akcji powieści również nie jest zbyt fortunne. Czytelnik odnosi wrażenie, że autorka nigdy nie miała okazji zobaczyć, jak wygląda praca w prawdziwej redakcji, a już tym bardziej w Nowym Yorku.
Książka jest "płaska", nudna i nie ma nic wspólnego z dobrą, kobiecą literaturą. Nie warto po nią sięgać.
Moją opinię już znacie, a jakie jest Wasze zdanie na temat "Mody i stylu"? Miał ktoś okazję ją przeczytać?


Podsumowanie:

  1. Tytuł: Moda i sukces
  2. Autor: Lynn Messina
  3. Wydawnictwo: Harlequin
  4. Cena: ok. 20,00 zł
  5. Ocena: 2/5


Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

10 lut 2014

... "Znów mnie pokochaj" Anna Siwek

Witam!

Książka ta, jak prawie wszystkie, które czytam, wpadła mi w oko w miejskiej bibliotece. Tytuł, zapowiadający historię miłości, być może niezbyt szczęśliwej, skusił mnie do sięgnięcia po tą pozycję i sprawdzenia, co autorka ma do przekazania czytelnikowi.



Jakim opisem zachęca nas wydawnictwo?

"Małgorzata mogłaby uważać swoje życie za udane. Wyszła za mąż za wziętego prawnika, mają wspaniałego synka Adasia. Czuje jednak, że spokój ducha i równowaga wewnętrzna, nad którymi pracowała przez dziewięć lat małżeństwa, zostały zachwiane. Z powodu pogłębiającego się kryzysu małżeńskiego i poczucia osamotnienia wyjeżdża na egzotyczny wypoczynek.
Piotr kilka lat temu pozwolił odejść kobiecie, którą kochał. Smutek zagłuszał pracoholizmem i przygodnymi znajomościami. Upływające lata wciąż nie pozwalały mu zapomnieć radosnego uśmiechu Małgorzaty, jej mądrości i ciepła. Zdecydował się na wyjazd za granicę, by rozpocząć nowe życie i odciąć się od przeszłości.
Niespodziewanie Małgorzata i Piotr spotykają się w samolocie lecącym do Egiptu. Kiedyś bardzo się kochali, później próbowali o sobie zapomnieć, teraz..."


Moja opinia:

Małgorzata - specjalistka ds. marketingu w brytyjskiej firmie kosmetycznej, żona i matka, wyjeżdża na wakacje do Egiptu. Niestety, bez męża, którego bez reszty pochłania praca i któremu nie udaje się wyrwać nawet na tydzień, który mógłby mieć zbawienny wpływ na ich małżeństwo. Bohaterka leci więc na wczasy z synkiem i postanawia wykorzystać ten czas na odpoczynek i przemyślenie kilku spraw.

Piotr - właściciel firmy informatycznej, programista z zawodu i z zamiłowania, prywatnie preferujący wolne związki, z dnia na dzień podejmuje decyzję o wyjeździe do Egiptu. Zabiera ze sobą długoletniego przyjaciela, z którym zamierza spędzić tydzień na nurkowaniu.

Na pokładzie samolotu Małgorzata i Piotr spotykają się po raz pierwszy od dziewięciu lat. Przypadek? Czy stara miłość powróci? A może oni nigdy nie przestali się kochać? Co wyniknie ze spędzonego w Egipcie tygodnia? Przeczytajcie sami.

Książka napisana jest tak, jak lubię, czyli lekko i z pewną dozą dobrego humoru. Autorka, w formie retrospekcji, przedstawia nam losy bohaterów i ujawnia zawiłe fakty z ich życia. Robi to stopniowo, jednocześnie opisując gorące piaski pustyni, arabski bazar, czy piramidy. Wszystkie wątki świetnie się ze sobą łączą i powieść, którą czytamy, nabiera wyjątkowego charakteru.

Zachęcam zatem do jej przeczytania i podzielenia się ze mną opinią na jej temat.


Podsumowanie:

  1. Tytuł: Znów mnie pokochaj
  2. Autor: Anna Siwek
  3. Wydawnictwo: Replika LINK
  4. Cena: ok 30,00 zł
  5. Ocena: 4/5



Pozdrawiam serdecznie

Yvonne

8 lut 2014

... DIY - Własnoręcznie wykonane dekoracje Walentynkowe

Witam!

Projektami "Zrób to sam" interesuję się od dawna. Zrobienie "czegoś z niczego" daje mi niesamowitą satysfakcję. Zazwyczaj zdarza mi się coś stworzyć przy okazji różnego rodzaju świąt, lub po znalezieniu ciekawego tutorialu. Tym razem było podobnie.

Za kilka dni Walentynki. Osobiście nie obchodzę tego święta w jakiś szczególny sposób. Uważam, że drobne gesty lub miłe słowa kierowane do ukochanej osoby na co dzień znaczą więcej, niż najcudowniejsze Walentynki raz w roku. Nie mniej jednak czerwony kolor kojarzący się niewątpliwie z miłością, i który bardzo lubię, zainspirował mnie do wykonania dekoracji związanych ze świętem zakochanych.

Ja pisałam wyżej, motywem przewodnim całej dekoracji umieszczonej na komodzie, są różne odcienie czerwieni. Żeby jednak nie było nudno i sztampowo, połączyłamz fioletem, różem, bielą i brązem. Typowo Walentynkowym elementem są białe poduszeczki z wyhaftowanymi serduszkami i napisami


Chcecie wiedzieć jak je zrobiłam? Zobaczcie sami :)

Na początek szyjemy z dowolnego materiału kwadraty/prostokąty o dowolnych wymiarach. Największa poduszeczka ma wymiar ok 15 x 15 cm. Ja użyłam białego materiału przypominającego płótno. Pamiętajmy, żeby nie zszywać kwadratów do końca, zostawiając ok 2 cm otwór, bo później nie przewrócimy ich na prawą stronę i nie będzie można ich wypełnić.


Następnie rysujemy ołówkiem lub kredą krawiecką (w zależności od koloru materiału) wzory, które będziemy później wyszywać. U mnie były to serduszka i napisy związane z Walentynkami.


Kolejnym etapem jest wyszywanie. Użyłam do tego celu 3 kolorów muliny, dość grubej igły i ... odrobiny dobrych chęci. Wzorki wyszyłam najprostszym na świecie ściegiem łańcuszkowym. Oczywiście można użyć dowolnego ściegu i dowolnie wypełniać nasze kształty. Mi zależało na czasie, więc darowałam sobie wyszywanie tła.


Na koniec pozostaje nam tylko wypełnić poduszeczki. Moim wypełniaczem była wata, najtańsza i najgorszej jakości, jaką znalazłam. Po włożeniu wypełniacza zszywamy pozostawiony otwór i gotowe. Proste?

Poduszeczek możemy użyć jako dekoracji, a później np. jako igielnika.

Jak Wam się podoba pomysł na samodzielne wykonanie takich dekoracji? 

Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

6 lut 2014

... Moja skromna kolekcja lakierów do paznokci

Witam!

Zrobiłam porządki z lakierami do paznokci. Koszyczek był pełny, a nie miałam czym pomalować pazurków. Nie chciało mi się wszystkiego wysypywać, żeby znaleźć potrzebny kolor i manicure kończył się na pierwszym, który wpadł mi w ręce. Chyba skądś to znacie, prawda? Wyrzuciłam zatem wszystko, co nie nadawało się do użycia i na chwilę obecną tak prezentuje się moja mała kolekcja lakierów. 


Zanim przejdę do przedstawienia lakierów, zaznaczę, że nie znajdziecie u mnie drogich produktów z najwyższych półek sklepowych. Wręcz przeciwnie, kupuję lakiery jak najtańsze i utrwalam je top coatem. Nie będę opisywała każdego lakieru po kolei, ponieważ sukcesywnie będą się pojawiały ich recenzje. Pogrupowałam je ze względu na firmę.

Golden Rose. To marka, którą pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Mama zawsze kupowała te lakiery i bardzo je lubiła. Mój ulubiony lakier pochodzi właśnie z tej firmy.


  1. Golden Rose with Protein nr 245
  2. Golden Rose Rich Color nr 24 - mój ulubieniec :)
  3. Golden Rose Classics mini nr 147
  4. Miss Selene mini nr 173


Eveline. Obecnie posiadam tylko trzy lakiery holograficzne, ale miałam też inne i spisują się całkiem nieźle.


  1. Eveline Holografic Shine nr 414
  2. Eveline Holografic Shine nr 419
  3. Eveline Holografic Shine nr 408


Bell. Moje najnowsze nabytki do french manicure. Jestem już po pierwszych testach i lakiery te zapowiadają się obiecująco.


  1. Bell French Chic nr 53
  2. Bell French Chic nr 15
  3. Bell French Chic nr 17

Pozostałe. W tej grupie znajdują się pojedyncze egzemplarze kilku marek.



  1. DA nr 36
  2. Colour Chic nr 03
  3. Sensique Nature Code nr 276 Sweet Violet
  4. Catrice Ultimate nr 910 Oh My Goldness (nie sugerujcie się ceną; zapłaciłam za niego 2,99 zł w czasie letnich wyprzedaży w Naturze)
  5. Virtual Fashion Mania nr 75
  6. Essence Colour 3 nr 06 Ticket To The Show


Lakiery nawierzchniowe. Tak się składa, że top coaty zdominowała firma Essence. 


  1. Essence Nail Art Cracking nr 05 Crack Me! Mauve
  2. Essence Gel-Look
  3. Essence Quick Dry


Jak widać niewiele lakierów zostało mi po porządkach. Mimo wszystko za ich pomocą można stworzyć mnóstwo fantastycznych i niepowtarzalnych zdobień. Gama kolorystyczna jest w miarę różnorodna i za każdym razem mam na pazurkach inny wzorek. Poza tym ,nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - znalazło się miejsce na nowe lakiery.

Czy wśród moich "perełek" znalazły się lakiery, które lubicie? A może nie znosicie? Zapraszam do komentowania :)

Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

2 lut 2014

... Pielęgnacja włosów, czyli początki włosomaniactwa

Witam!

Jednym z moich noworocznych postanowień było dbanie o włosy. Zaczęłam je realizować dość regularnie i po miesiącu stosowania zabiegów pielęgnacyjnych widać ogromną różnicę. Starania zaczęłam od wizyty u fryzjera, gdzie pozbyłam się zniszczonych i przesuszonych końcówek oraz mocno wycieniowano mi pasma.
O tym, jakie mam włosy pisałam TUTAJ. Dziś przedstawiam kosmetyki, i nie tylko, przy pomocy których staram się je zapuścić oraz poprawić ich kondycję.

Na początek szampony. Lubię je zmieniać i wypróbowywać nowości. Jedynym stałym bywalcem jest u mnie Head&Shoulders. Zawsze mam go na półce i używam profilaktycznie od czasu do czasu.
Szamponami Schauma, w wersji niemieckiej, obdarowała mnie pewna "dobra wróżka". Nie zdążyłam przetestować wszystkich, ale z dwoma zdążyłam się zaprzyjaźnić. Podkreślam, że są to produkty wypuszczone na rynek niemiecki, ponieważ polskie uważam za rozwodnioną tandetę i nigdy po mnie nie sięgam.
Na szampony Oriflame zdecydowałam się w ramach wypróbowania czegoś innego i jeszcze nie chciałabym wydawać o nich opinii.



  1. Oriflame - Nature Secrets - z pokrzywą i cytryną, do włosów przetłuszczających się;
  2. Oriflame - Nature Secrets - z łopianem i grejpfrutem, przeciwłupieżowy;
  3. Head&Shoulders - używałam chyba wszystkich wersji, aktualnie "większa puszystość";
  4. Schwarzkopf - Schauma - Owoce i Witaminy - z wyciągiem z granatu i jagód goji, do włosów normalnych;
  5. Schwarzkopf - Schauma - 7 ziół - do włosów przetłuszczających się;
  6. Schwarzkopf - Schauma - Proste i błyszczące - z olejkiem jojoba; do włosów puszących się i niesfornych;
  7. Schwarzkopf - Schauma - Ochrona koloru - do włosów farbowanych.
Do tej kategorii zaliczę również suchy szampon z Isany, który wiele razy uratował moją fryzurę i uważam go za jeden z niezbędnych produktów, dla których zawsze znajdzie się miejsce.



Olejowanie włosów. Od miesiąca olejuję włosy raz w tygodniu i jestem mega zadowolona z efektów. Bałam się obciążenia i przetłuszczenia pasm, ale nic takiego się nie stało. Włosy są dużo gładsze, miększe i bardziej lśniące.


  1. Olej rycynowy;
  2. Olejek łopianowy z czerwoną papryką;
  3. Olej lniany.

Płukanki. Po każdym umyciu włosów stosuję chłodną płukankę z pokrzywy, rumianku i aronii. Zabieg ten powoduje, że łuski włosów się zamykają i stają się one gładkie, przyjemne w dotyku i błyszczące. Poza tym dobrze się rozczesują. Mam zamiar wypróbować również inne kombinacje ziołowo - owocowe, ale o tym będę informowała na bieżąco.



Mgiełka Radical z ekstraktem ze skrzypu polnego to mój włosowy "must have". Zawsze mam ją pod ręką i używam od czasu do czasu dla wzmocnienia włosów. Hamuje ich wypadanie i działa odświeżająco na skórę głowy.



Produkty do stylizacji. Zużyłam wszystko, co nadawało się do stylizacji moich włosów i zostały mi tylko dwa produkty, z których jestem najbardziej zadowolona. Nie zamierzam kupować niczego innego, ponieważ staram się ograniczać produkty obciążające pasma.


  1. Biedronka - Loreto Salon - guma do stylizacji fryzur, super mocna;
  2. Joanna - Styling effect - krem podkreślający loki.

Akcesoria do stylizacji. Tutaj szaleństwa nie ma. Ot, zwykłe okrągłe szczotki i 8- letnia suszarka. Do podtrzymywania włosów tradycyjne klipsy z Rossmanna. Zaznaczę tylko, że włosy stylizuję za pomocą szczotek i suszarki w momencie, gdy są prawie suche.



  1. Biedronka - szczotka o średnicy 6,5 cm;
  2. Biedronka - szczotka o średnicy 4,5 cm;
  3. Biedronka - szczotka o średnicy 3,5 cm;
  4. Biedronka - szczotka o średnicy 3,5 cm z klipsem;
  5. Biedronka - szczotka o średnicy 2,5 cm;
  6. Top Choice - szczotka o średnicy 2,5 cm;
  7. Philips - Salon Dry Compact - suszarka do włosów o mocy 1400W, dwie prędkości nawiewu.



Na dzień dzisiejszy tak wygląda moja pielęgnacja włosów. Czuję, że powoli wpadam w nałóg włosomaniactwa, ale mam nadzieję, że uda mi się utrzymać go w ryzach. Chciałabym zapuścić włosy do długości pozwalającej na ich spięcie w ładnego koczka. Mam zamiar zrezygnować też z farbowania, ale z tym może być problem, bo odrosty strasznie mnie denerwują. Zobaczymy, jak długo wytrzymam. 
Trzymajcie kciuki :)

Pozdrawiam serdecznie
Yvonne

1 lut 2014

... Końcówki wyprzedaży, czyli co udało mi się upolować

Witam!

Wybrałam się wczoraj na wycieczkę do kilku galerii handlowych i trafiłam na końcówki wyprzedaży w kilku sklepach. Zobaczcie, co trafiło do koszyka :)

Wizyta w Rossmannie zaowocowała największymi zakupami: 
 a) bransoletki czerwono - srebrne - 10 sztuk w zestawie - 5,00 zł; cena pierwotna - 27,90 zł
 b) kolczyki spiralki czerwono - srebrne - 5,00 zł; cena pierwotna - 17,90 zł
 c) pierścionek - 5,00 zł; cena pierwotna - 22,90 zł
 d) kolczyki z bordowymi kulkami - 5,00 zł; cena pierwotna - 22,90 zł
 e) naszyjnik charms - 5,00 zł; cena pierwotna - 34,90 zł


W Tesco kupiłam tylko pot pouri w odcieniach różu, czerwieni i fioletu za 5,00 zł; cena pierwotna - 19,00 zł


Praktiker skusił mnie świecznikami na tea lighty w cenie 1,48 zł za sztukę. Ceny przed obniżką nie znam.



Ostatniego zakupu dokonałam w KiK-u za oszałamiającą kwotę 0,40 zł (przecena z 4,00 zł). Są to naklejki na paznokcie z motywem Bożonarodzeniowym, ale niektóre elementy można wykorzystać o dowolnej porze roku :)

Jestem zadowolona z zakupów wyprzedażowych i z wycieczki.

Pozdrawiam serdecznie
Yvonne